Moja subiektywna opinia o przymuszaniu, stawianiu ultimatów i paranoi w gabinetach.
Panie doktorze, Pani terapeutko.
Ponieważ ja jako narkoman prowadzę nieco bardziej szczere rozmowy z innymi narkomanami niż Wy, chciałem podzielić się kilkoma refleksjami. Szczególnie kieruję to do osób które uważają, że leczenie substytucyjne może być jedynie przejściowym etapem koniecznie kończącym się odwykiem i próbą całkowitej czystości, jak również do osób które uważają, że osoba na substytucji powinna jednocześnie uczęszczać na terapię –nawet jeżeli prowadzi normalne, zdrowe życie.
To co za chwilę usłyszycie zabrzmi cholernie przewrotnie, zdaje sobie z tego sprawę... Ale narkomani są Wam podświadomie wdzięczni za takie podejście. W ten sposób utrzymujecie ich w okowach znanego im (czyli bezpiecznego) stylu życia. Ćpanie – odwyk – ćpanie – odwyk i tak w kółko. A tam na zewnątrz jest świat z którym trzeba się zmierzyć. Wysłać CV do firm, zrobić prawo jazdy, wcześniej wstawać rano. Świat często im nieznany i niebezpieczny.
Ile razy już zdarzało mi się pytać pewnego znajomego: „Chyba nie chcesz pracować jako cieć do końca życia? Zacząłeś uczyć się angielskiego? Zacząłeś ćwiczyć? Robisz coś sensownego w tej pracy?” Znajomy zawsze robił jakąś niewyraźną minę i całymi miesiącami odpowiadał: „Wiesz, wpierw chciałbym zejść z bupry i z benzo. Jestem już na 2 mg. Zastanawiam się czy schodzić z obydwu, czy może wpierw z benzo? Jak myślisz?”.
Moja odpowiedź zawsze wtedy brzmi: „Myślę, że powinieneś zostać na buprze i zacząć budować nowe, lepsze życie”.
I to nie jest odpowiedź którą oni naprawdę chcą usłyszeć. A Wy jako profesjonaliści zapewne dobrze wiecie, że prawdopodobieństwo iż po wyzerowaniu będzie on miał nawrót i cały cykl powtórzy się i że straci on kolejne miesiące i lata cennej młodości jest cholernie duże.
A tego typu urojeniowe teksty o schodzeniu słyszałem od większości moich znajomych na substytucji. Właściwie od wszystkich. Nie zrozumcie mnie źle –nie ma niczego złego w tym, że ktoś chce zostać całkowicie czysty i zejść z buprenorfiny. Jeżeli Ci się to udało –gratuluję, jesteś kozakiem. Gratuluję i trochę zazdroszczę. Nie da się wykluczyć że i mnie się to kiedyś uda, ponieważ charakterologiczna przepaść jaka dzieli mnie zaczynającego ćpać i mnie z chwili obecnej jest ogromna. Nie mogę wykluczyć że obecny ja dużo lepiej poradziłby sobie z takim wyzwaniem, biorąc pod uwagę o wiele wyższą zdolność do odraczania gratyfikacji i emocjonalnej stabilności niż te, którymi się cechowałem lata temu.
Mi chodzi jedynie o to, że statystycznie części z nas się to nie uda. Różnica jest taka, że ja przestałem się szamotać i od tego czasu nauczyłem się wysoko wyspecjalizowanego zawodu który już daje mi pieniądze i sens życia, zrobiłem kurs prawa jazdy, nauczyłem się pisać poezję którą zainteresowało się jedno wydawnictwo, poznałem wartościowych, ambitnych ludzi. Niesamowity krok naprzód. W tym samym czasie moi znajomi od lat oszukują się myślą „ogarnę swoje życie jak już zejdę z bupry”. I tak schodzą z niej od lat i od lat tkwią nadal w miejscu.
Chodzi mi jedynie o to, że to urojenie jest podbijane w pewnej mierze również przez ich rodziny i terapeutów, którzy wzbudzają w nich poczucie winy związane z leczeniem substytucyjnym. „Kiedy zejdziesz? Kiedy odwyk?”
Po co ja to wszystko piszę?
Bo jest garstka (tak, garstka) ćpunów którzy ten strach przed życiem i odpowiedzialnością za siebie przekroczyli. Bo są oni przesiąknięci do szpiku kości tęsknotą za normalnością. Bo mają oni swoje ambicje i cele – podobnie jak Wy – i Waszą rolą jest umieć wyłapać ich spośród innych i dać im święty spokój, oraz receptę. Pozwolić im działać i służyć wsparciem i dobrą radą.
I tutaj dochodzimy do tytułowego pytania. Czy naprawdę uważacie, że człowiek który rano pracuje, a wieczorami uczy się podnosząc swoje kwalifikacje, robi prawo jazdy, uczy się języka i jako singiel ma jeszcze dom na głowie; czy uważacie że taki człowiek ma jeszcze czas na to, aby dwa razy w tygodniu wieczorami chodzić na jakieś spotkania i terapie? Doba ma tylko 24h.
Myślę że nie muszę niczego dodawać. Kto ma zrozumieć zrozumie. Nie każdy może sobie pozwolić na narkomański styl życia – również w jego trzeźwej wersji. Bo jako profesjonaliści chyba doskonale rozumiecie, że ci trzeźwi ludzie już do końca życia są na swój sposób upośledzeni. Teraz są uzależnieni nie od dragów i wódy, ale od terapii. Wątpię by było w ich życiu jeszcze miejsce na realną karierę i rodzinę. Buprenorfina to substancja która indukuje tak bardzo stabilną remisję, że po raz pierwszy w historii opiatowcy mają alternatywę i szansę na niesłychanie normalne życie. (I trzeźwe życie. Jeżeli nie wiesz czym różni się buprenorfina od innych opioidów i dlaczego nie ma ona właściwości psychoaktywnych polecam przeczytać ten tekst)
Piszę to wszystko również po to, aby nawiązać jakieś ciekawe kontakty w świecie medycznym i terapeutycznym. Na tak zwany „wszelki wypadek” – jako silny i wolny mężczyzna nie akceptuję bycia zależnym od jednej tylko poradni – ale też dlatego, bo po zerwaniu kontaktu z patusami i po wielu latach samotności, poszukuję ciekawych znajomości na adekwatnym do mojego poziomie intelektualnym.
A w końcu też po to, aby przy okazji zareklamować swoje usługi projektowania i kodowania stron internetowych. Następnym razem gdy będziesz potrzebować logo lub strony dla swojego gabinetu, zamiast pisać do agencji reklamowej, napisz do mnie. Te usługi są immanentną częścią mojego nowego życia.